"PROCEDER ODBYWAŁ SIĘ DŁUGO"
Śledztwo jest na razie w sprawie - wyjaśnia Prokurator Rejonowy w Pruszczu Gdańskim Wojciech Dunst.
- Oni podejrzewają, iż właściciel firmy, która świadczyła im usługi, fałszował karty odpadów, które zdawał do zakładu utylizacji, w następie czego doszło do oszustwa na ponad 270 tysięcy na szkodę właśnie firmy Energa. Ten proceder odbywał się dosyć długo, bo od 23 października 2013 roku do końca ubiegłego roku - powiedział Dunst.
PRZYZNAŁ SIĘ DO SFAŁSZOWANIA DOKUMENTÓW
Firma, która wywoziła śmieci należy do radnego Wiesława Rusieckiego. Mężczyzna przyznał naszemu reporterowi, że sfałszował dokumenty:
- Dokumenty ja stworzyłem i tutaj do tego się przyznaję, na potrzeby tylko OZE. Dokumenty takie, że odebrałem od nich z tym kodem. Natomiast wywoziłem na Szadółki legalnie w dwóch kodach jako odpady zielone i jako odpady zmieszane - powiedział Rusiecki.
Za fałszowanie dokumentów grozi 5 lat więzienia. Prokuratura będzie też sprawdzać, co stało się ze śmieciami i gdzie faktycznie zostały wywiezione.
Radny na razie żadnych prokuratorskich zarzutów nie ma, ponieważ został przesłuchany jedynie w charakterze świadka.
Grzegorz Armatowski/mk