OTWARCIE DLA GOŚCI
Goście wykorzystali ten fakt, a także to, że od początku Arka miała problem ze stratami, notując ich 10 jeszcze w pierwszej połowie. Potwierdziła się zatem statystyka sezonowa, która obnaża gdyńskich graczy jako najgorszych w tym elemencie spośród całej ligi. MKS zaczął od prowadzenia 16:4, by pierwszą kwartę zakończyć 8-punktową różnicą na swoją korzyść 23:15. Druga zakończyła się wprawdzie remisowo, ale to nie redukowało bólu głowy Przemysława Frasunkiewicza, bo jego podopieczni wciąż grali nierówno i niekonsekwentnie.
DYLU DAŁ IMPULS
Znakomitą trzecią kwartę miał Filip Dylewicz. To on dał sygnał do pogoni za rywalem, który uciekał w pewnym momencie już na 12-punktowe prowadzenie. Weteran trafił w tej odsłonie dwie trójki, dokładał także inne punkty, w efekcie Arka wyrównała stan meczu na 53:53. Na minutę i 30 sekund przed końcem trzeciej kwarty, gospodarze wyszli na prowadzenie po trójce Bartłomieja Wołoszyna 60:58, a w ostatniej odsłonie, dzięki coraz lepszej grze w defensywie, dokładali kolejne punkty do prowadzenia.
Ostatecznie po bardzo dobrej drugiej części meczu Asseco Arka dość pewnie pokonała MKS Dąbrowa Górnicza 85:76. Najskuteczniejszy był Przemysław Żołnierewicz, autor 19 punktów.
9. kolejka Energa Basket Ligi: Asseco Arka Gdynia – MKS Dąbrowa Górnicza 85:76 (15:23, 23:23, 31:17, 16:13)
Arka: Kaszowski 11, Pluta 0, Dylewicz 16, Malczyk 3, Wołoszyn 10, Czerlonko 4, Witliński 18, Żołnierewicz 19, Hrycaniuk 4, Wadowski 0
MKS: Rhett 17, Moore 16, Mazurczak 6, Piechowicz 8, Mijović 8, Motylewski 0, Wilson 18, Nowakowski 0, Cizauskas 0, Dawdo 3, Kroczak 0.
Paweł Kątnik