M.in. o tym, co te słowa oznaczają, rozmawiał Krzysztof Świątek wraz ze swoimi gośćmi w audycji "Śniadanie Polityków": Marcinem Horałą (Prawo i Sprawiedliwość), Sławomirem Rybickim (Koalicja Obywatelska), Magdaleną Sroką (Porozumienie) oraz Arturem Dziamborem (Konfederacja).
- O to, co Borys Budka miał na myśli, trzeba zapytać jego. Prawdą jest natomiast, że demokratyczne państwo prawa od kilku lat jest systematycznie niszczone. Filary kraju są zawłaszczone przez jedną opcję polityczną i nie spełniają swoich konstytucyjnych zobowiązań. Dlatego opinia publiczna nie ma wątpliwości, tak rozumiem list - stwierdził Sławomir Rybicki.
- Borys Budka w swoim liście pisze o agresywnej mniejszości, która chce podważać wyroki większości, a do czynienia mamy z tym w Polsce od pięciu lat. Od tylu lat, czyli ośmiu wyborów, wygrywa PiS i od tylu lat opozycja organizuje nieraz agresywne demonstracje, próbując ten wyrok podważać - zaznaczył Marcin Horała.
- Przede wszystkim zastanawiam się, o jakiej mniejszości mówił pan przewodniczący. Może tę analogię widzę w zachowaniu Strajku Kobiet, gdzie Marta Lempart nawoływała w mediach, by szturmem wejść do parlamentu. Ja wtedy nie widziałam krytyki ze strony opozycji, wręcz przeciwnie, w pierwszych szeregach byli politycy całej opozycji. Ta hipokryzja wychodzi w trakcie oceny sytuacji tego typu. Myślę, że spór polityczny, budzący coraz większe emocje, jest powodem dla takich zachowań liderów, w tym Borysa Budki - tłumaczyła Magdalena Sroka.
- To, co zrobił Borys Budka, to fetysz Platformy Obywatelskiej, by odwoływać się za granicę do sytuacji, którą mamy w Polsce. Jestem na nie, bo to oznacza, że liderzy PO będą regularnie skarżyć się na to, co się dzieje u nas w Polsce. PiS wygrywa wybory. Mnie się to nie podoba, ale wygrywa. I z tego powodu nie należy wzywać innych państw na pomoc - podsumował Artur Dziambor.