- W czasie pierwszego lockdownu, do czerwca wszystkie obiekty stały. Podobnie jest i teraz. Może nie ma zakazu działalności hotelowej, można mieć otwarte dla podróżujących służbowo, ale potencjał jest na bardzo niskim poziomie. W rzeczywistości z trzech naszych obiektów, dwa największe mamy zamknięte od blisko dwóch tygodni - powiedział Łukasz de Lubicz-Szeliski, prezes hotelu "Grand Lubicz - Uzdrowisko Ustka".
Czy sezon wakacyjny pozwolił nadrobić straty, spowodowane wiosennym zamknięciem?
- Bez sezonu wakacyjnego najprawdopodobniej byśmy już nie istnieli. Uważamy, że był bardzo udany. Turyści nie wyjechali w tym roku tak gromadnie za granicę. Szukali wypoczynku bardziej w Polsce, schronienia przed pandemią. Sezon był bardzo udany i udało nam się odrobić straty z lockdownu wiosennego. A były bardzo duże, bo i tak musieliśmy cały ośrodek utrzymać - tłumaczył Mirosław Wawrowski, właściciel "Doliny Charlotty".
Jaka wakacyjna aktywność turystyczna cieszyła się największym zainteresowaniem?
- Nasza działalność jest stricte sportowa i rekreacyjna. Zauważyliśmy, że mieszkańcy byli na miejscu. Więcej osób korzystało szczególnie z obiektów otwartych. Widzieliśmy duże zainteresowanie "orlikami". Sporo osób korzystało również z przystani kajakowej. Chyba więcej z nas odpoczywało stacjonarnie - ocenia Agnieszka Klimczak, dyrektor Słupskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji.
(Fot. Pixabay)