- Układy trójmiejskie są silne. Tego rozbicia mogłaby dokonać kompletna wymiana władzy i ludzi oraz reforma sądów. Nie ma innej możliwości. Dobrze, że film powstał, ale większość rzeczy my, gdańszczanie, czuliśmy. Dobrze, że to poszło dalej. Pewne wątki zostały poruszone w filmie, trochę przeszkadzały mi urwane ujęcia, wiele rozmów było zapewne podsłuchanych. Film opowiada o pewnych znajomościach i powiązaniach, ale to wymaga udowodnienia. Emisja nie przeszkadzała obchodom śmierci Adamowicza. Nie dopatrywałabym się wielkiego faux pas. Stefan W. zabił z powodów ideologicznych? To się pojawia w wielu miejscach, nawet w wypowiedziach prezydent Dulkiewicz. My o tym nie wiemy, badamy to - to szachowanie nastrojami społeczeństwa. Póki wyrok nie zapadnie, nie można sugerować, że jest inaczej. Trzeba być ostrożnym. W obliczu wspólnego wroga opozycja łączy siły. Mam wątpliwości, czy ten podział PO i Adamowicza był faktyczny, czy nie były to celowe działania ku stworzeniu dwóch kanałów - mówiła Anna Pisarska-Umańska.
- Ten film i to, co usłyszeliśmy po filmie w debacie, to jest gigantyczny zarzut postawiony Polsce. Wiedziały służby, wiedzieli wszyscy. Widzimy, że mamy do czynienia z patologiczną symbiozą władzy i biznesu, a uczciwością byłyby wybory. Nic takiego się jednak nie dzieje. Schemat działania jest prosty - jeśli ktoś zna tych, których trzeba znać i ma pieniądze, to jest w Trójmieście nietykalny i gotowy załatwić wszystko. W pewnym sensie to "urok" Polski i jej samorządów - dodał Artur Ceyrowski.