- Strategia demograficzna, dokument kierunkowy, jest na ukończeniu. Wskazujemy w nim te obszary, które mają wpływ na sytuację demograficzną i kierunki, w których różne działania powinny się wydarzyć, by ta sytuacja się poprawiła. Mam nadzieję, że uda się przedstawić ten dokument jeszcze w tym roku - zapowiedziała Barbara Socha.
- Wszyscy fachowcy podkreślają, że najważniejsza z punktu widzenia skuteczności jest stabilność polityki prorodzinnej. Potrzebujemy consensusu politycznego, podejścia ponad podziałami partyjnymi do pewnych rozwiązań, które chcemy wprowadzać. To jest problem, którego nie da się rozwiązać w ciągu roku-dwóch. Skutki tych działań, które dziś podejmujemy, będą widoczne za wiele lat. Teraz spada nam liczba urodzeń, rośnie liczba zgonów, co ma związek nie tylko z pandemią, ale przede wszystkim z tym, że swoich dni dożywają seniorzy z wyżu powojennego. Kiedy analizujemy statystyki, patrzmy na współczynnik dzietności, a nie na liczbę urodzeń. Na tę liczbę, która jest dzisiaj, nie mamy żadnego wpływu - podkreśliła.
- Te wskaźniki są mylone. Liczba urodzeń będzie nam spadać przez najbliższe 15-20 lat, to wynika wprost z matematyki. Nie ma innej możliwości, jeśli tak drastycznie spada nam liczba kobiet w wieku prokreacyjnym. Na to nie mamy wpływu. Nie będzie już więcej dzisiejszych 15-latek czy 20-latek. To, na co mamy wpływ, to te pokolenia, które dopiero się urodzą. Efekt jest więc odsunięty w czasie o około 25 lat - wyliczała Barbara Socha.
- Warto patrzeć na wskaźnik dzietności, bo jest on prognozą zdarzeń. W Polsce on rośnie. W naszym regionie liderami są Czechy i Węgry. Te kraje swoim przykładem pokazują, że można. Patrzymy bardzo dokładnie na to, co dzieje się w tych państwach. Wskaźnik dzietności wzrasta też w Niemczech. Tam od wielu lat inwestuje się w politykę prorodzinną. My jesteśmy na początku tej drogi. Od kilku lat w Polsce mówi się o potrzebie polityki prorodzinnej i dopiero relatywnie niedawno zaczęliśmy wprowadzać instrumenty, które temu służą - wyjaśniła wiceminister.