Gdy miała 13 lat wyjechała do Moskwy. - Przyjazd był okropny - mówi. - Gdy przyjechałam do takiej dużej stolicy, było ciężko mi się odnaleźć. Przeszłam w tym wieku więcej niż moi rówieśnicy, ale to wszystko dało mi siłę, żeby się nigdy nie poddawać. Najgorsze czasy już widziałam, wiec myślałam, że muszę spróbować - gorzej już nie będzie! - opowiada.
TURYSTYKA
Czemu kolejnictwo? - Próbowałam turystyki - wspomina Diana. - Zawsze marzyłam o podróżach, interesowały mnie obce kraje. Ale w Moskwie na turystykę ciężko było trafić. 5 lat pracowałam na kolei - mówi. Potem przyszedł czas na taniec. - Miałam już dość tej inżynierii i kolejnictwa - śmieje się. Vololhowa tańczyła od 6. roku życia taniec towarzyski i gdy miała możliwość, wróciła do tego. - Ale potem mnóstwo razy zmieniałam miejsce pracy - dodaje.
Do Polski przyjechała dla męża. Poznała go na lotnisku w drodze do Hong-Kongu. - Spotkałam go niespodziewanie, miał przesiadkę w Moskwie. Porozmawialiśmy parę razy, 12 godzin lotu... Przy rozstaniu napisał na kartce numer Skype - opowiada. - Przez rok rozmawialiśmy, ćwiczyłam w ten sposób swój angielski. Potem zaprosił mnie na ślub przyjaciela i przyjechałam na 3 dni. Potem przyjeżdżałam coraz częściej, aż któregoś razu nie powiedział mi na lotnisku "a weź zostań" - dodaje Diana.
GOTOWANIE
- Gdy się tutaj przeprowadziłam miałam ogromny problem z jedzeniem. Co tu jeść?! - śmieje się. - Tylko schabowy i żurek!
Diana uwielbiała gotować z babcią. - Do tej pory używam przepisów od niej. Są dla mnie bazą - wyznaje kucharka. Ulubiony smak dzieciństwa? Domowa chałwa.
- Słodkie to moja dusza i hobby - opowiada kucharka. - Mogę spędzić wiele więcej czas przy cukrze i mące niż tłuszczu i mięsie.
Diana Volokohova prowadzi stronę smakiarmenii.pl oraz cukiernię Więcej w Gdyni. Dopiero w Polsce poczuła potrzebę gotowania dla innych. - W Moskwie był przesyt kuchni, nawet nie przychodziło mi do głowy, aby coś tam robić. W Polsce zatęskniłam za tymi smakami i to przyszło samo z siebie: trzeba otworzyć taką restaurację i taką kawiarnię. Jak tego nie ma to ja to zrobię - mówi. - Mam cel otworzyć prawdziwą kaukaską restaurację z tymi smakami.
- O MasterChefie dowiedziałam się od rodziny męża, jego mama wypełniła za mnie papiery. Mąż mówił żebym odebrała to jako zabawę - poznasz ludzi, wyjdziesz z domu. Codziennie dzwoniłam i mówiłam, że zostaje dalej. I tak 1,5 miesiąca! - opowiada Diana.